Wyjazd wyszedł taki mocno sakralny, podświadomie poszukiwanie chłodu w starych murach. Tak po czternastej termometr w Suzuki pokazał 30 stopni, potem doszło do 32 i tak trzymało do końca. Przeleciało 430 kilometrów, na jednym tankowaniu i nie zapaliła się jeszcze rezerwa ostateczna, czyli jeździłem jak pipa. Jsem rád, že jsem zase v České republice.
No comments:
Post a Comment